środa, 17 września 2014

nocne karmienia nocną udręką

Karmienie piersią było dla mnie rzeczą o dwojakim odczuciu. Ból w pierwszych tygodniach życia dziecka, nawały pokarmu i całe prześcieradło pozalewane mlekiem. Dodatkowo w pierwszym miesiącu musiałam zmieniać biustonosz i koszulki ok 5 razy dziennie. Ale, ale. Uważam, że to było wspaniałe, gdy to maleństwo ufnie się w ciebie wtula i oczekuje jedzenia. Nie żałuje a wręcz bardzo się cieszę, że przez pierwsze pół roku Antek mógł dostawać to co najlepsze. Jednak nie jestem zwolenniczką dzieci biegających, mówiących i generalnie starszych uwieszonych na cycku. Jest to dla mnie niesamowicie niesmaczne i podchodzi pod pewnego rodzaju zboczenie. Oczywiście, jest to tylko moje zdanie, jednak sądzę, że pierwszy rok życia to maksymalny czas karmienia piersią. Ja postanowiłam Antka odstawić po pół roku, jednak zrobiłam to stopniowo. Nie było trudno, ponieważ Mały, gdy odkrył inne jedzenie niż moje mleko to oszalał na jego punkcie. Najpierw przestał pić mleko z piersi w dzień. Doszliśmy do momentu, gdy jadł tylko i wyłącznie w nocy. Aż produkcja mleka zmniejszyła się na tyle, że przestało mu to starczać. I w tym momencie przeszliśmy na butle. Zdarza mu się przytulać w nocy do piersi, jednak bardziej w celu poczucia bliskości, nie po jedzenie.
I teraz zaczęły się schody. Nocne karmienie butelką jest niesamowicie uciążliwe. Szczególnie, że Antek je dwa razy w nocy, ok 24 i 4 rano. Gdy mój Ł jest w domu, to On wstaje i robi małemu mleko a ja w tym czasie próbuje utrzymać go w dosyć sennym nastroju. Jednak, gdy mąż jedzie na noc do pracy zaczyna się koszmar. Mały albo drze się jak opętany, podczas gdy ja mało nie gubię nóg pędząc na łeb na szyję do kuchni, by zrobić mleko, albo rozbudza się totalnie i jeszcze godzinę po jedzeniu skacze po łóżku z oczami jak pięć złotych. Jak dzisiejszej nocy.
Wiem jedno, muszę zainwestować w termos i robić mleko w sypialni.
A Wy? Jak sobie radzicie z nocnym karmieniem?













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz