sobota, 8 listopada 2014

Opinia produktów Canpol Babies

Jakiś czas temu zgłosiłam się do Blogosfery. Oczywiście nie spodziewałam się po tym kroku niczego, szczególnie że mój blog dopiero się rozwija i zdobywa nowych czytelników. Jakie było moje zaskoczenie, gdy pewnego dnia zapukał do mych drzwi kurier i wręczył mi paczkę od Canpol Babies. W środku znalazłam trzy cudne butelki antykolkowe EasyStart. Butelki oczywiście są różnych wielkości i co za tym idzie - pojemności. Po pierwsze, urzekł mnie ich lekko opływowy kształt, który ułatwia trzymanie nawet przez malutkie rączki. Antoś ma dziewięć miesięcy i opanował już sztukę samodzielnego picia, więc bardzo ważne jest dla mnie by było mu wygodnie trzymać butelkę.
    Najmniejsza z nich to butelka z miarką do 4, czyli do 120ml - Cherry Girl. Szkoda, że napis jest typowo dziewczęcy, aczkolwiek i tak bardzo przypadła nam do gustu. Urocze wisienki i czerwone elementy dodają uroku a wielkość jest tylko i wyłącznie zaletą. Super przydatna na krótkich spacerach, idealna na herbatkę i wodę. Dodatkowym plusem jest to, że nie sprawia dziecku żadnych problemów jeśli chodzi o utrzymanie, jest bardzo lekka.
    Drugą butelką jest Sugar Baby z zielonymi gruszkami. Miarka do 240ml - idealna na teraz. Antoni pije z niej mleko. Sprawdza się w nocy, gdy półprzytomna karmię Małego. Często kończy się na tym, że karmi się sam, co dzięki wielkości i kształtowi butelki jest możliwe.
    Ostatnia z butelek ma miarkę aż do 300ml. Jest granatowa, typowo "męska" i opatrzona napisem Happy Boy. Pasiastka i ciężka. Za ciężka na teraz. Owszem, korzystamy z niej i to codziennie, mianowicie zawsze jest w niej picie. Czasami również zabieramy ją na dłuższe wyjścia i wyjazdy. W końcu jest bardzo pojemna i picia starcza na cały dzień. Jednak wymaga pomocy przy korzystaniu przez małe dziecko, ponieważ jest za duża. Jednak do wszystkiego kiedyś się dorośnie.
    Reasumując, jesteśmy bardzo zadowoleni z nowych butelek od Canpol Babies, nie dość, że cieszą oko, to mają bardzo fajnie wykonane smoki, które są antykolkowe i przypominają kobiecą pierś, co pozwala na karmienie łączone. Niestety w zestawie, który dostaliśmy tylko jeden smok - od dużej butelki, jest o szybszym przepływie, natomiast dwa dołączone do mniejszych butelek mają bardzo wolny przepływ. Ale smoki zawsze można dokupić za parę groszy od Canpol Babies, bądź Lovi, bo również pasują. Nie wiem, czy faktycznie zapobiegają kolką, ponieważ nigdy nie mieliśmy z nimi do czynienia, aczkolwiek nie przyczyniają maleństwa o bóle brzuszka, ponieważ nie pozwalają na nałykanie się powietrza.
Uważam, że są to jedne z lepszych butelek jakie testowaliśmy i mogę z czystym sumieniem polecić je innym mamusiom. Uważam, że Wasze dzieci będą z nich bardzo zadowolone.















piątek, 17 października 2014

BLOGOSFERA Canpol Babies

Ale jestem podniecona!
Jakiś czas temu zalogowałam się na blogosferze (piałam o tym TU) i dzisiaj spotkała mnie miła niespodzianka! Kurier przywiózł mi trzy śliczne butelki od Canpol Babies.
Zarówno ja jak i Antek jesteśmy zachwyceni, więc czas na testowanie! Niedługo możecie spodziewać się recenzji a tym czasem - miłego dnia :)

poniedziałek, 13 października 2014

Gryźć czy nie gryźć

Jako, że mamy już ponad osiem miesięcy i całe dwa zęby, to próbujemy już jedzenia w kawałkach. Nie ma problemu wyżerania banana z mamy porannej owsianki, czy jedzenie knedla ze śliwką. Jednak, gdy mamusia stoi w garach i gotuje na parze marchewkę i kurczaczka, dodatkowo robi groszek i kaszę jaglaną, serwuje wszystko na pięknej nowej miseczce (moja super zdobycz z Topazu za całe 4,50zł), to jedzenie ląduje na podłodze, na ubraniu, wszędzie, tylko nie w buzi. Jest płacz, wcieranie kaszy w oczy, co wiąże się z jeszcze większym płaczem, prężenie się i nie ma opcji na usiedzenie w krzesełku i zjedzenie heroicznie przyrządzonego posiłku.
Niestety, wszystko wylądowało w misce Zelmer i zostało załatwione specjalną nakładką z nożami do miksera. Tym sposobem Anton skonsumował miazgę. Może nie zmiksowaną na gładką konsystencje, jednak nadal była to miazga.
Jak przekonać dziecko do jedzenia kawałków? Próbowałam już udawać, że również jem to samo, ba! Nawet jadłam to samo. Jednak Mały nadal nie chciał tego tknąć. Pluł, płakał i się krztusił. A nie było opcji na skonsumowanie posiłku w formie stałej.




sobota, 4 października 2014

mama wraca do pracy

Odkąd Antek się urodził rzadko kiedy zdarzało mi się zostawiać go na dłużej niż dwie/ trzy godziny. Na początku nie było możliwe zostawianie go na dłużej, ponieważ karmiłam piersią a pokarmu jednorazowo udawało mi się ściągnąć 25 ml, co stanowczo było za mało. Później stało się moim przyzwyczajeniem, że zawsze jest obok mnie i zostawienie go nawet na parę godzin wiązało się z ogromną tęsknotą, niepokojem i ogólną bezsensowną i bezpodstawną bojaźnią o życie Małego. W końcu nie zostawiałam go z przypadkowymi osobami.
Wiedziałam, że nie jest to dobre, zarówno dla mnie jak i dla niego. Antułan zaczął się robić typowym maminsynkiem a ja typową zeschizowaną mamuśką z dzieckiem na rękach, która płacze, że nie ma sekundy dla siebie. Postanowiłam - czas coś z tym zrobić. Aczkolwiek nie chce robić nic gwałtownie, by Antek tego nie odczuł, nie chcę wprowadzać nagłych zmian w jego życie i wyjechać na tydzień zostawiając Małego babcią. Mogłabym tego nie przeżyć. Ja.
Dlatego czas na stopniowe wracanie do pracy. W ostatnim czasie zdarzało mi się zostawiać go na godzinę, czy dwie i gdzieś wyskoczyć. W poprzednią niedzielę pracowałam, osiem godzin. W tą niedzielę również mam taki zamiar.
Jest mi ciężko, jednak wiem, że tak będzie lepiej. Muszę sobie uświadomić, że pępowinę odcięto osiem miesięcy temu.
















czwartek, 25 września 2014

Rondo kąpielowe- hit czy kit?

Kąpanie noworodków to zazwyczaj sama przyjemność, małe uśmiechnięte aniołki oparte na naszym ramieniu dające się oblewać i pienić bez słowa sprzeciwu. Jednak w pewnym momencie dany noworodek zmienia się w niemowlę i rośnie i rośnie. Uczy się siadać, wstawać, chlapać i co pewne - nie da się położyć i spokojnie umyć.
Antułan jest dzieckiem niesamowicie żywym, skręconym i wręcz zaczynam się zastanawiam czy nie zrobić mu badań pod kątem ADHD, bo w miejscu to on nie usiedzi. Dzięki czemu kąpiel zamienia się w wielkie szaleństwo - chlapanie, przypadkowe podtapianie się i zalanie całego pokoju. A mycie głowy? Koszmar. Włosy całe w szamponie i nadchodzi moment spłukania... A tu klops, dziecko się szarpie, na pewno nie da sobie odchylić głowy do tyłu, nie mówiąc o bezproblemowym jej spłukaniu.
I teraz pojawia się ono- rondo kąpielowe. Przyznam szczerze, nigdy mnie to nie przekonywało. Śmieszny i bezużyteczny gadżet, taka była moja opinia.  Aż do momentu, gdy spłukiwanie włosów Antka stało się zwykłą szarpaniną. Przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że próbujemy. Kupiłam rondo firmy Canpol Babies, koszt ok 20 zł. Rondo jest foliowe i opatrzone przyjemnym dla oka wzornictwem, nic wyszukanego aczkolwiek cieszy oko.
Wczoraj zrobiliśmy pierwszą próbę, przyznam szczerze, oczekiwałam super kąpieli i bezproblemowego płukania włosów. Zawiodłam się.
Po pierwsze, rondo nie jest dla dzieci, które ściągają wszystko co im się założy na głowę.
Po drugie, przecieka. Perfidnie. Co prawda nie jest to Niagara na twarzy dziecka, aczkolwiek nie po to robi się dach by kapało na głowę.
Oczywiście nie mam zamiaru się poddawać i będziemy nadal próbować używać owego sprzętu, może później będzie lepiej.
Ale na razie jestem bardziej na NIE. Nieprzydatny gadżet.













piątek, 19 września 2014

Jak dbać o pierwsze zęby malucha

Długo wyczekiwane, naznaczone nieprzespanymi nocami, łzami, ślinotokiem i wkładaniem wszystkiego do buzi, są. Oto i one. Zęby. Gdy się wyżynają pierwsze jedyneczki jesteśmy tacy dumni i szczęśliwi. A co z ciemniejszą stroną medalu? Mianowicie, dbaniem o nowy nabytek naszego dziecka?
My przeszliśmy ze zwykłej silikonowej nakładki na palec na specjalne szczoteczki edukacyjne firmy NUK. Szczoteczki są bardzo fajne w dotyku, bo całe są wykonane z gumy i z silikonu. Są antypoślizgowe i mają zabezpieczający pierścień niepozwalający na zbyt głębokie wsadzenie do buzi. Jedna służy do masowania dziąseł i jest swego rodzaju gryzakiem, natomiast drugą myjemy już wyrżnięte ząbki. Dodatkowo mają bardzo fajny i przyjemny design, chociaż bardziej wyglądają jak szczoteczki dla dorosłych, niż dla dzieci, co może być zarówno wadą i zaletą. Wadą dlatego, że dla wyjątkowo opornego użytkownika mogą być bardzo mało zachęcające. Paradoksalnie natomiast ten sam wygląd szczoteczki niektóre dzieci może zachęcać do użytkowania, bo przecież wszystko co nie wygląda jak zabawka jest bardzo ciekawe.
 Antoni bardzo się zainteresował nowymi nabytkami i z miłą chęcią użytkuje je tak jak należy, więc jesteśmy bardzo zadowoleni.
A co z wizytą u dentysty? Niektórzy zalecają by to zrobić tuż po wyrżnięciu się pierwszego zęba, niektórzy jednak twierdzą, że można poczekać aż dziecko skończy roczek, co moim zdaniem jest lepszą opcją. Nie dajmy się zwariować. Siedmiomiesięczne niemowlę na pewno nie położy się na fotelu dentystycznym i nie pozwoli by pani w białym fartuchu penetrowała jego jamę ustną przez parę minut. I na pewno żadne naklejki dzielnego pacjenta tego nie zmienią, więc wizyta będzie tylko niemiłym wspomnieniem i może potęgować na przyszłość strachem u dziecka. Natomiast dziecko roczne jest już na tyle rozumne, że można zawsze spróbować, chociaż nikt nam nie obieca, że będzie super.
A Wy, jak dbacie o zęby swoich dzieci? Kiedy zaczęliście nakładać na szczoteczkę pastę do zębów?