piątek, 17 października 2014

BLOGOSFERA Canpol Babies

Ale jestem podniecona!
Jakiś czas temu zalogowałam się na blogosferze (piałam o tym TU) i dzisiaj spotkała mnie miła niespodzianka! Kurier przywiózł mi trzy śliczne butelki od Canpol Babies.
Zarówno ja jak i Antek jesteśmy zachwyceni, więc czas na testowanie! Niedługo możecie spodziewać się recenzji a tym czasem - miłego dnia :)

poniedziałek, 13 października 2014

Gryźć czy nie gryźć

Jako, że mamy już ponad osiem miesięcy i całe dwa zęby, to próbujemy już jedzenia w kawałkach. Nie ma problemu wyżerania banana z mamy porannej owsianki, czy jedzenie knedla ze śliwką. Jednak, gdy mamusia stoi w garach i gotuje na parze marchewkę i kurczaczka, dodatkowo robi groszek i kaszę jaglaną, serwuje wszystko na pięknej nowej miseczce (moja super zdobycz z Topazu za całe 4,50zł), to jedzenie ląduje na podłodze, na ubraniu, wszędzie, tylko nie w buzi. Jest płacz, wcieranie kaszy w oczy, co wiąże się z jeszcze większym płaczem, prężenie się i nie ma opcji na usiedzenie w krzesełku i zjedzenie heroicznie przyrządzonego posiłku.
Niestety, wszystko wylądowało w misce Zelmer i zostało załatwione specjalną nakładką z nożami do miksera. Tym sposobem Anton skonsumował miazgę. Może nie zmiksowaną na gładką konsystencje, jednak nadal była to miazga.
Jak przekonać dziecko do jedzenia kawałków? Próbowałam już udawać, że również jem to samo, ba! Nawet jadłam to samo. Jednak Mały nadal nie chciał tego tknąć. Pluł, płakał i się krztusił. A nie było opcji na skonsumowanie posiłku w formie stałej.




sobota, 4 października 2014

mama wraca do pracy

Odkąd Antek się urodził rzadko kiedy zdarzało mi się zostawiać go na dłużej niż dwie/ trzy godziny. Na początku nie było możliwe zostawianie go na dłużej, ponieważ karmiłam piersią a pokarmu jednorazowo udawało mi się ściągnąć 25 ml, co stanowczo było za mało. Później stało się moim przyzwyczajeniem, że zawsze jest obok mnie i zostawienie go nawet na parę godzin wiązało się z ogromną tęsknotą, niepokojem i ogólną bezsensowną i bezpodstawną bojaźnią o życie Małego. W końcu nie zostawiałam go z przypadkowymi osobami.
Wiedziałam, że nie jest to dobre, zarówno dla mnie jak i dla niego. Antułan zaczął się robić typowym maminsynkiem a ja typową zeschizowaną mamuśką z dzieckiem na rękach, która płacze, że nie ma sekundy dla siebie. Postanowiłam - czas coś z tym zrobić. Aczkolwiek nie chce robić nic gwałtownie, by Antek tego nie odczuł, nie chcę wprowadzać nagłych zmian w jego życie i wyjechać na tydzień zostawiając Małego babcią. Mogłabym tego nie przeżyć. Ja.
Dlatego czas na stopniowe wracanie do pracy. W ostatnim czasie zdarzało mi się zostawiać go na godzinę, czy dwie i gdzieś wyskoczyć. W poprzednią niedzielę pracowałam, osiem godzin. W tą niedzielę również mam taki zamiar.
Jest mi ciężko, jednak wiem, że tak będzie lepiej. Muszę sobie uświadomić, że pępowinę odcięto osiem miesięcy temu.