sobota, 4 października 2014

mama wraca do pracy

Odkąd Antek się urodził rzadko kiedy zdarzało mi się zostawiać go na dłużej niż dwie/ trzy godziny. Na początku nie było możliwe zostawianie go na dłużej, ponieważ karmiłam piersią a pokarmu jednorazowo udawało mi się ściągnąć 25 ml, co stanowczo było za mało. Później stało się moim przyzwyczajeniem, że zawsze jest obok mnie i zostawienie go nawet na parę godzin wiązało się z ogromną tęsknotą, niepokojem i ogólną bezsensowną i bezpodstawną bojaźnią o życie Małego. W końcu nie zostawiałam go z przypadkowymi osobami.
Wiedziałam, że nie jest to dobre, zarówno dla mnie jak i dla niego. Antułan zaczął się robić typowym maminsynkiem a ja typową zeschizowaną mamuśką z dzieckiem na rękach, która płacze, że nie ma sekundy dla siebie. Postanowiłam - czas coś z tym zrobić. Aczkolwiek nie chce robić nic gwałtownie, by Antek tego nie odczuł, nie chcę wprowadzać nagłych zmian w jego życie i wyjechać na tydzień zostawiając Małego babcią. Mogłabym tego nie przeżyć. Ja.
Dlatego czas na stopniowe wracanie do pracy. W ostatnim czasie zdarzało mi się zostawiać go na godzinę, czy dwie i gdzieś wyskoczyć. W poprzednią niedzielę pracowałam, osiem godzin. W tą niedzielę również mam taki zamiar.
Jest mi ciężko, jednak wiem, że tak będzie lepiej. Muszę sobie uświadomić, że pępowinę odcięto osiem miesięcy temu.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz